wtorek, 1 kwietnia 2014

i stało się światło.

To miał być trudny wyjazd. Nie wierzyłam, żeby cokolwiek zmienił w moim życiu.
Miał być tylko wyzwaniem do pokonania kompleksów, okazją do poznania nowych ludzi.
Miałam zobaczyć Berlin, zachwycić się nim i wrócić.
To miał być dobry czas na uczczenie urodzin, dobry czas na zobaczenie nowych miejsc.
A stało się to, czego sobie nie wyobrażałam.
Stało się tak jak obiecał.

Poznałam cudownego mężczyznę, którego chyba wcześniej nie znałam.
Poczułam opiekę, wsparcie, troskę i miłość.
Odkryłam, że mam obok siebie cudownego człowieka, na którym nie da się zawieść.
A przede wszystkim ani na myśl mi nie przyszło zwątpienie w to kim dla niego jestem.
Nie było miejsca na zazdrość, na złość.

Oto przeżyłam najpiękniejsze urodziny w moim życiu,
W parku.
Na trawie.
Wśród słońca.
Tętna miasta.
Na spacerze.
Z kwiatami.
W niemieckim kościele.
Razem.
Uwiecznieni na kilku fotografiach.

I tylko jakoś to wszystko mnie peszy. Ale i to minie. I stanie się to co miało stać.
Ja to wiem, tak podpowiada mi serce.
Chyba odnalazłam największy skarb i szczęście- drugiego człowieka.
Dla mnie idealnego.
Idealnego.

A za to wszystko Chwała Panu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz