sobota, 17 maja 2014

nie chowam urazy.

Taki wewnętrzny spokój czuję w sercu...

Nic nie muszę, niczego nie potrzebuję, jestem szczęśliwa.
Na nic nie liczę, nie jestem zła, nie obrażam się.
Chciałam coś więcej napisać, ale wystarczy mi, że noszę to w sercu.
Nawet jeśli coś nie wyjdzie, pogodzę się z tym.
To jest moje życie i czuję się z tym najlepiej!
W moim sercu-spokój, harmonia, radość.
Nic mnie nie obchodzi, żadna przykrość mnie nie dotyczy.
Jeszcze tydzień temu opłakiwałam odchodzącą w zapomnienie przyjaźń, tęskniłam.
Spotkanie, które miało być okazją do rozmowy okazało się krótkie i dosyć bolesne.
Z trudem powstrzymywałam łzy.
Wróciłam do domu, popłakałam w kącie, a już następnego dnia nie pamiętałam o bólu i tęsknocie.
"Moje serce jest pełne miłości".

Właśnie dziś zdjęłam ze ściany zdjęcie do tej pory najważniejszej przyjaciółki. I nie chodzi tu wcale o to, że chcę zapomnieć, wymazać z serca-bo podejrzewam, że jest to zwyczajnie niemożliwe-ale dlatego, że nie ma sensu, by się do mnie z niego uśmiechała skoro tego nie robi na co dzień.  "Bóg daje, Bóg odbiera".
Odkąd wróciłam z jednodniowej "wycieczki" do domu mojej koleżanki, gdzie rozmawiałyśmy o rzeczach ważnych, ostatecznych- czuję spokój i opanowanie.
Jest to niezwykłe, dawno tego nie czułam. Spokój, harmonia, radość...
Zero zazdrości, zero stresu.
I chociaż ostatnio jestem jakaś taka bardziej zagubiona wśród ludzi, to nie przeżywam tego aż tak bardzo.
Jestem z boku, często cicha- może bycie w centrum uwagi nie daje mi radości?
A może po prostu tego nie potrzebuję?
Może zwyczajnie jestem szczęśliwa?
Zdecydowanie tak.
A przede wszystkim zmieniam się, na dobre się zmieniam.
Dzięki niemu.
I jakoś zaczynam doceniać wszystkie relacje, czuję, że są dla mnie tak bardzo ważne, tak delikatne. Przecież tak łatwo jest zranić drugiego człowieka...
Zdecydowanie czuję, że jeszcze bardziej doceniam miłość i to co czynimy drugiej osobie. Dlatego tak spokojnie podchodzę do obecnej sytuacji.

Co będzie dalej? Koniec z przyjaźnią? Pusta półka?
Myślę, że nie ważne co będzie. Już swoje zrobiłam, postarałam się, spotkałam. Teraz będę czekać. Może też zatęskni tak jak ja wcześniej zatęskniłam?
A jak nie? To trudno. Takie jest życie. Nie będę myślała jak się jej żyje, jak się zmieniła, co robi. To jest jej życie- ja mam swoje.
I nie zamierzam już nigdy więcej stracić kogoś tak mi bliskiego.
Mam swoje życie i chcę być w nim szczęśliwa.
Nawet gdybym miała w nim zostać sama!
Chyba wraca dawniejsza Amelia-optymistyczna Amelia.

Jestem szczęśliwa. 
Zwyczajnie szczęśliwa!